 |
|
 |
|
Strona główna | FAQ | Szukaj
| Użytkownicy |
Grupy
| Rejestracja
| Profil | Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
| Zaloguj
Autor |
Wiadomość |
Mateusz ARGH ZOMBIE!
Stary Headcrab

Dołączył: 25 Cze 2007
|
Edit:skasowałem to opowiadanie bo było straszne tak jak mówili inni! |
Ostatnio zmieniony przez Mateusz ARGH ZOMBIE! dnia Wto Cze 26, 2007 23:48, w całości zmieniany 2 razy |
|
  |
 |
prabab
Rainbow Headcrab

Dołączył: 06 Maj 2007
|
Nie rozklejajcie opowiadań na kawałki, publikujcie je dopiero gdy będą w całości zdatnej do czytania, zamiast nabijać w ten subtelny sposób posty.
A - i jeszcze jedno - gwarantuje, że MOJEJ opinii słyszeć nie chcesz. Bo mi powieki zgniły, mózg wypłynął uchem, a włosy łonowe zaczęły mnie samowolnie dusić, kiedy zacząłem katować swój mózg tym quasi-polskim niewiadomo czym, pozbawionym ładu i składu . |
|
|
  |
 |
Tytanowy Janusz
Headcrab wyjadacz
Dołączył: 11 Cze 2007
|
Ani jednego znaku interpunkcyjnego, wow. Ja bym tak nie umiał. Nic z tego nie zrozumiałem. |
|
|
  |
 |
Camilus VI
Dojrzały Headcrab

Dołączył: 08 Maj 2007
|
|
  |
 |
Mateusz ARGH ZOMBIE!
Stary Headcrab

Dołączył: 25 Cze 2007
|
przecież powiedziałem że to moje pierwsze opowiadanie wiec prosze mnie nie obrażać |
|
|
  |
 |
Tytanowy Janusz
Headcrab wyjadacz
Dołączył: 11 Cze 2007
|
Lol! To co mamy mówić, że to jest takie mega-super-hiper-wypasione jak się tego czytać nie da? Nikt cię nie obraża. |
|
|
  |
 |
Mateusz ARGH ZOMBIE!
Stary Headcrab

Dołączył: 25 Cze 2007
|
do kończe go jak podsuniecie mi pomysły bo nie chce żeby był klapą jak wtedy |
|
|
  |
 |
Tytanowy Janusz
Headcrab wyjadacz
Dołączył: 11 Cze 2007
|
Mam nadzieję, że nikt ci pomysłu nie podsunie ^^ |
|
|
  |
 |
Mateusz ARGH ZOMBIE!
Stary Headcrab

Dołączył: 25 Cze 2007
|
tym razem chcialem zrobić też o dwóch combine którzy byli w opowiadaniach na starym boardzie ale jeśli nikt nie podpowie mi pomysłu to dalszej częsci niebedzie  |
|
|
  |
 |
zEB
Uber Metalowy Headcrab
Dołączył: 15 Kwi 2007
|
Dno.
Trochę tekstów (amatorskich) w życiu przeczytałem, ale ten definitywnie plasuje się w kategorii tych najgorszych. |
|
|
  |
 |
Mateusz ARGH ZOMBIE!
Stary Headcrab

Dołączył: 25 Cze 2007
|
ech i poco logowałem sie na forum ide dalej robic mini komiksy i komiksy na angielskich forumach naprawde smutny jestem  |
|
|
  |
 |
zEB
Uber Metalowy Headcrab
Dołączył: 15 Kwi 2007
|
To nie nasza wina że napisałeś jak napisałeś.
Myślałeś że wszyscy zaczną Ci bić brawo bo W OGÓLE coś napisałeś?
Nie ta kategoria stary, jak napisałeś badziewie to nie dziw się że Ci to mówią. |
|
|
  |
 |
Mateusz ARGH ZOMBIE!
Stary Headcrab

Dołączył: 25 Cze 2007
|
wiem że badziewie ale ja chciałem pierw badziewie żeby potem było cos dla smiechu miała to byc kraken base tam by było dużo miejsca na zrobienie smiechowych tekstów ale jak was to nie smieszy to nierozumiem jak mogła was smieszyć historyjka o generale mordokleju to co był na starym boardzie
i jest ta historyjka na www.narrator.pl dla mnie ta historyjka o mordokleju to badziewie |
|
|
  |
 |
prabab
Rainbow Headcrab

Dołączył: 06 Maj 2007
|
Mateusz ARGH ZOMBIE! napisał: |
wiem że badziewie ale ja chciałem pierw badziewie żeby potem było cos dla smiechu miała to byc kraken base tam by było dużo miejsca na zrobienie smiechowych tekstów ale jak was to nie smieszy to nierozumiem jak mogła was smieszyć historyjka o generale mordokleju to co był na starym boardzie
i jest ta historyjka na www.narrator.pl dla mnie ta historyjka o mordokleju to badziewie |
Proponuję, żebyś najpierw trochę zainteresował się tym jak wygłąda warsztat pisarza - jak konstruuje się zdania, jak prowadzi narracje, a jak dialogi.
Bo teraz to wygląda po prostu bardzo kiepsko i takiemu negatywnemu odebraniu Twoich tekstów się nie dziwię. Ćwicz, ćwicz i jeszcze raz ćwicz, jeżeli chcesz publikować - drogi na skróty nie ma. Nie oznacza to bynajmniej, że każdą "próbę" masz publikować . |
|
|
  |
 |
zEB
Uber Metalowy Headcrab
Dołączył: 15 Kwi 2007
|
Cytat: |
dla mnie ta historyjka o mordokleju to badziewie |
A to i powód dla którego Twój tekst jest beznadziejny. Ty się po prostu kompletnie na tym nie znasz (i masz problemy z językiem polskim).
I mnie osobiscie tekst, owszem, śmieszy. Ale tylko w ten sposób jaki śmieszy mnie kompletnie beznadziejny film [; |
|
|
  |
 |
Mateusz ARGH ZOMBIE!
Stary Headcrab

Dołączył: 25 Cze 2007
|
dobra spróbuje zrobić końcówke lepszą jutro będzie już albo dzisiaj ale lepsza będzie |
|
|
  |
 |
snake-eyes
Młody Headcrab

Dołączył: 03 Maj 2007
Skąd: HollyŁódź
|
prb napisał: |
[...]
Proponuję, żebyś najpierw trochę zainteresował się tym jak wygłąda warsztat pisarza - jak konstruuje się zdania, jak prowadzi narracje, a jak dialogi.
Bo teraz to wygląda po prostu bardzo kiepsko i takiemu negatywnemu odebraniu Twoich tekstów się nie dziwię. Ćwicz, ćwicz i jeszcze raz ćwicz, jeżeli chcesz publikować - drogi na skróty nie ma. Nie oznacza to bynajmniej, że każdą "próbę" masz publikować . |
O ja! Prabab Chyba pierwszy raz widze Twoja wypowiedz w tak lagodnym tonie na temat czegos co jest na takim poziomie
A Ty Mateusz lepiej tego posluchaj i sie zastosuj bo madrze kolega prawi. |
_________________ "get busy living or get busy dying"
"hope is a good thing, maybe the best of things"
 |
|
   |
 |
Mateusz ARGH ZOMBIE!
Stary Headcrab

Dołączył: 25 Cze 2007
|
kurcze ale wy też róbcie tu opowiadania! |
|
|
  |
 |
prabab
Rainbow Headcrab

Dołączył: 06 Maj 2007
|
Mateusz ARGH ZOMBIE! napisał: |
kurcze ale wy też róbcie tu opowiadania! |
Opowiadań się nie robi, tylko pisze .
Introjekcja, Rozdział I: Katharsis
Freeman leżał na plecach, półprzytomnie gapiąc się w sufit. Kamyki szorstkiej, betonowej podłogi wbijały mu się w potylice, tworząc setki bruzd i zadrapań. Niewielkie, swoją obskurnością przywodzące na myśl stodołę pomieszczenie zwieńczone było pomalowanym na bijący po oczach, mocno wyblakły różowy kolor, który na popękanym suficie prezentował się jak wisienka położona na psim gównie. Profesor odwrócił głowę i spostrzegłszy godziwych rozmiarów kałużę zastygłych ze starości wymiocin, zmieszanych z jego własna krwią, przypomniał sobie wydarzenia dnia wczorajszego. Wstał o drżących nogach, pomagając sobie rękoma, po czym zasłabłszy, bezwładnie klapnął na ziemię, podpierając się plecami o ścianę. Jego noga wciąż przywiązana była do sporych rozmiarów kamiennego kloca, rezydującego w jednym z rogów pomieszczenia.
Prowizoryczna cela nie grzeszyła wymiarami. Gordon pozwalał sobie podejrzewać, iż przed zajęciem budynku przez Kombinat spełniała rolę komórki na narzędzia. W przekonaniu tym utwierdzał go fakt, że wszelakich akcesoriów majsterkowicza na podłodze było pełno. Gdyby nie osłabienie, potęgowane przez nieznośny ścisk kiszek, Freeman z pewnością wykorzystałby jeden z leżących na ziemi śrubokrętów, aby zniszczyć zamek. Zdrowy rozsądek i stan psychofizyczny odwodził go jednak od tego pomysłu. Opuścił głowę i wsłuch.ując się w dobiegający z zewnątrz rytmiczny terkot pędzących po szynach tramwajów starał się zasnąć.
Spróchniałe drzwiczki, wzmocnione od zewnątrz, ze względów bezpieczeństwa, metalową siatką, pod wpływem kopniaka wylądowały na przeciwległej ścianie celi. Gordon z trudem podniósł głowę i mrużąc oczy spojrzał w kierunku powstałego otworu. Oczy, które tygodniami karmione były mrokiem, odmawiały posłuszeństwa przy próbach rozpoznania zmierzającej ku doktorowi w kucki postaci.
- Mam go! Jest tu! - odezwała się kobiecym głosem tajemnicza sylwetka, świecąc latarką prosto w twarz ledwo żywego człowieka. - Wszystko będzie dobrze, Gordon. Zabierzemy cię w bezpieczne miejsce.
Freeman skupił się ze wszystkich sił na zidentyfikowaniu swojej wybawicielki. Rysy twarzy wydawały mu się znajome, a spięte w kok, niegdyś rude, lecz teraz klejące się i szare od kurzu włosy wywoływały setki mglistych wspomnień. Dziewczyna skierowała światło latarki na przeoraną wielką, świeżą jeszcze blizną stopę profesora, ponownie pogrążając całą swoją postać w cieniu.
- Jesteś przywiązany - stwierdziła. Zauważywszy linę mocno okalającą kostkę doktora, odwróciła się w kierunku stojącej przed drzwiami od komórki drugiej osoby. Mimo, że mówiła głośno i wyraźnie, Gordon nie potrafił wyłapać ani słowa. Uzbrojony mężczyzna tylko skinął głową, po czym powolnym, acz nerwowym krokiem wyszedł z pola widzenia. Wybawicielka wyjęła z kieszeni nóż i przeciąwszy w jednym miejscu zaciśniętą na stopie Freemana linę, zaczęła ją z niej zdzierać, wraz z pokrytą strupem i ropą skórą.
Gordon w bólu mimowolnie zacisnął zęby. Dziewczyna opatrując ranę oderwanym fragmentem swojej koszuli odwróciła głowę tak, że jej twarz znalazła się w pełnym świetle.
- Gina? - wymamrotał szeptem doktor, kiedy pod wpływem gwałtownego bólu dezynfekowanej rany stracił przytomność.
* * *
Slade Green potrafił robić użytek z sieci tuneli, stanowiących niegdyś kanalizację City 17. To właśnie on, jako pierwszy, opracował dokładną mapę podziemi, jeszcze za życia swojej żony. Niestety, odkąd Kombinat zdał sobie sprawę z tego, ze tą właśnie drogą z Miasta wydostało się wielu uciekinierów, spora ilość tuneli, zwłaszcza tych wychodzących poza obszar zabudowań, została zasypana.
Szary kombinezon HEV wyraźnie go uwierał, gdy brodząc w sięgającym do kolan szlamie podążał dobrze znaną sobie drogą do kryjówki. Wykonane z twardego plastiku łączenia pancerza ryły Slade’a bezlitośnie w pachy i biodra przy każdym wykonanym kroku. Ubiór należał swego czasu do doktor Cross, o czym informowała charakterystyczna forma z przodu klatki piersiowej, stworzona głównie dlatego, aby nie uciskać biustu noszącej go kobiety.
Drabina wiodąca ku wyjściu z tunelu już od lat rdzewiała, leżąc skąpana w ściekach. W niewielkiej metalowej szafce, opartej o zaokrągloną ścianę kanału, znajdowała się lina. Takie nie rzucające się w oczy rozwiązanie, pozwalające na swobodne poruszanie się po podziemiach każdemu, było pomysłem doktor Mossman, z czasów, kiedy jeszcze współpracowała z rebeliantami. Głośny, skrzypiący protest uchylonych przez Greena drzwiczek wciąż odbijał się echem, kiedy ten znajdował się już na powierzchni. Nie było z nim nikogo, kto mógłby ukryć linę z powrotem w kontenerze, toteż odwiązał ją tylko i pozwolił jej opaść swobodnie. Sznur zderzając się z płynącym w dole szlamem chlupnął tylko głośno, ginąc gdzieś na dnie ścieków.
Wyjście ze ścieku było klasyczną studzienką, sterczącą pośród od dawna nie koszonej trawy zapuszczonego podwórka jakiegoś blokowiska. Znajdująca się obok klapa w ziemi, przylegająca do starej, pokrytej żółtym, schodzącym płatami ze starości tynkiem, kamiennicy, pozwalała niepostrzeżenie dostać się – przez piwnicę – na drugie piętro budynku, gdzie za wzmocnionymi od środka pancerną blachą drzwiami usytuowana była kryjówka profesora Kellera.
Slade, wszedłszy po zasypanych gruzem z sufitu schodach, pchnął lekko uchylone już drzwi. Po przekroczeniu progu kryjówki, zdjął hełm. Syknął z bólu, gdy gwałtownie wyrwana z jego szyi igła, aplikująca dotychczas sukcesywnie morfinę, rozerwała mu kawałek skóry, po czym odłożył fragment pancerza na stojący w korytarzu stolik. Kombinezon automatycznie wypuścił powietrze z poduszek okalających kark Greena, chroniących kręgosłup przed związanymi z upadkiem z dużych wysokości urazami. Slade masował skrycie obolały fragment szyi, kiedy rozgarniając przewieszone we framudze koraliki, z pomieszczenia laboratoryjnego wyjechał, poruszając się na fotelu inwalidzkim, profesor Richard Keller.
- Coś się stało, Slade? Gdzie Gina? – zapytała przygarbiona, ubrana w pokryty pleśnią fartuch postać. Na jej klatce piersiowej wciąż przypięty był identyfikator pracownika Black Mesy . Green zdjął z pleców ciążący mu przez całą wędrówkę karabin AR2 i rzucił go na podłogę, a następnie uruchamiając procedurę poluzowania pancerza tak, aby móc go zdjąć, odpowiedział:
- Gina znalazła Freemana. Jest z nim źle. Prosiła, żebyś przygotował łóżko i lekarstwa. – kombinezon był już na tyle zwiotczały, że po prostu opadł na ziemię, uwalniając Slade’a ze swoich uścisków. Pokryta siwym, od dawna nie skracanym zarostem twarz Richarda ujawniła grymas zaniepokojenia.
Odwrócił się na krześle, udając się do kuchni, gdzie znajdowała się stara lodówka, w której przechowywał medykamenty. W progu rzucił jeszcze:
- To na pewno nic poważnego. Prorokowi nie może stać się nic złego.
- Wierzysz w te brednie? Przepowiednie, proroka…? – rzucił zniesmaczony Slade, siadając na odstraszającej sterczącymi sprężynami starej kanapie, usytuowanej na wprost niedziałającego od kilku dni telewizora. |
Ostatnio zmieniony przez prabab dnia Pon Cze 25, 2007 18:01, w całości zmieniany 1 raz |
|
  |
 |
Getai Daktu
Headcrab wyjadacz

Dołączył: 02 Maj 2007
|
Ekhm, nie doczytałem tego tekstu do końca, bo nic sie tam nie klei 0 znaków interpunkcyjnych składności i w ogóle wszystkiego. Nie chce wytykać błędów ortograficznych, bo sam nie jestem mistrz, ale to przechodzi ludzkie pojęcie. Co to znaczy taki małego? To jakaś nowa chińska potrawa? Moja 8 letnia kuzynka potrafiła by napisać... coś sensowniejszego. Ale to najwyraźniej nie wiek robi swoje. Zabiore się za coś co można by zbesztać ale musze znaleźć jakąś.. o już mam to piszemy.
Poza tym to chyba nie tu ten temat powinien być no chyba że te opowiadania mają być o wszystkim nie tylko o HL. |
_________________
  |
|
   |
 |
|
Forum działa na skrypcie phpBB
© 2001-2007 phpBB Group :: Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
|
|
|
 |
|
 |
|